Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
bezczelna.
Administrator
Dołączył: 14 Paź 2008
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 20:26, 19 Lis 2008 Temat postu: Obaj jednakowo wyniośli [RB/SB] [1/12] [T] |
|
|
Tytuł: Both Alike in Dignity
Autor: thatdrncat
Tłumacz: bezczelna.
Beta: Negai
Adres oryginału: [link widoczny dla zalogowanych]
Zgoda na tłumaczenie: jest
Parring: Regulus Black, Syriusz Black
Klasyfikacja: M
Długość: 11 rozdziałów + prolog
Chciałam bardzo podziękować Negai za zbetowanie mojego tłumaczenia, które czyta się teraz o wiele przyjemniej. Nie wiem, co bym bez niej zrobiła. Podziękowania należą się także paru innym osobom, które także miały w tym swój wkład m.in. Evi i unlike.
Both Alike in Dignity - Obaj jednakowo wyniośli
Prolog
Wracając do wspomnień, dochodzę do wniosku, że nigdy nie powinienem tego zrobić.
Siedząc tak i czekając na mój los niczym zdrajca, to wszystko, co mogę o tym myśleć.
Nie wiedziałem o śmierci Syriusza w Ministerstwie Magii, dopóki Lucjusz Malfoy osobiście mnie o tym nie poinformował. On zawsze lubił patrzeć jak cierpię, wiedział więc, że tej nocy zadał mi ból, jakiego jeszcze nigdy nie doświadczyłem.
I była.
To było moje życie, mój dar i moje przekleństwo. Wieść o jego śmierci była proroctwem samym w sobie i ono właśnie przywiodło mnie tutaj.
Przez potok łez wypływających z moich oczu, przez rosnący ból w moim gardle, gdy krzyczałem imię Syriusza bez końca, czułem diabelski uśmieszek Lucjusza, gdy rozkleiłem się w jego ramionach, schwytany przez te przerażająco piękne, szare oczy wyglądające tak lubieżnie nad moją roztrzęsioną postawą. On wiedział, że Czarny Pan pozwoli mu rzucić na mnie najbardziej niewybaczalną ze wszystkich niewybaczalnych klątw, nie żeby Lucjusz musiał prosić o pozwolenie, ze względu na naszą historię.
Spojrzenie, jakie rzucał... Myśl i pamięć sprawiała, że drżałem, ale nie mogłem przestać płakać. To sprawiało, że pamiętałem wszystko nawet bardziej wyraźnie. Dwóch z nich, Syriusz i Lucjusz, miało walczyć tak niewiarygodnie brutalnie, że nigdy nie mógłbym tego oglądać. Zwłaszcza tego jednego razu - zero magii, zero różdżek. Zwykła bójka na gołe pięści doprowadziłaby do śmierci, gdyby profesor Dumbledore jej nie przerwał.
Wiem, że to wszystko moja wina...
Jednak to nie wtedy wszystko się zaczęło; historia ta wyznaczyła swój start tuż przed szóstym rokiem w szkole, przed tym, jak imię Voldemorta dosięgło mych uszu.
*
To wydarzyło się zaledwie trzy dni przed naszym powrotem do Hogwartu.
- NIE MOŻESZ KONTROLOWAĆ TEGO, Z CZYM LUB KIM SYPIAM!
Ojciec oderwał się od pracy, by dać Syriuszowi copółroczne kazanie. Oczywiście byłem skłonny podsłuchać.
- Syriuszu, zechciałbyś się uspokoić? - głos ojca był wrogi, ale spokojny. Tak było zawsze, gdy się kłócili.
- NIE, NIE USPOKOJĘ SIĘ! NIE MOŻESZ KONTROLOWAĆ MOJEGO ŻYCIA! BĘDĘ SYPIAŁ Z KIMKOLWIEK, CHOLERA, ZECHCĘ DOPÓKI JESTEM W SZKOLE I NIC NA TO NIE PORADZISZ!
- Nie odważysz się!
Ojciec uderzył pięścią w stół. Sprawa coraz bardziej się komplikowała, a ja musiałem być tego świadkiem. Otworzyłem lekko drzwi i spojrzałem przez szparę. Syriusz i ojciec stali, darząc się nawzajem okropnym, morderczym spojrzeniem. To było tak niesamowicie powszechne w naszej rodzinie.
- Nawet nie śmiej mi mówić, że nic nie mogę zrobić, Syriuszu. Ponieważ wiesz, że jest wiele rzeczy, które jestem zdolny uczynić.
W tym momencie oczy ojca stały się jak dwa baseny z czarnym, chemicznym kwasem w środku parzącego piekła, poczułem chłód przeszywający mój kręgosłup, wtedy ojciec znowu zaczął mówić.
- Wiesz także, że jest wiele świetnych sposobów na pozbycie się twojego partnera, tego zasranego wilkołaka.
Syriusz, który był opanowany aż do teraz, najwidoczniej stracił zimną krew pod wpływem słów ojca. On jednak nie przerywał.
- Tak, wiem, że wy dwoje mieliście dość, i że utrzymujesz z nim pewien osobisty rodzaj więzi, w przeciwieństwie do twoich wielu odwiedzających cię damskich gości.
Słychać było pewien wstręt w głosie ojca, gdy wypowiadał ostatnie zdanie.
- Ale, mimo tego mam znajomości, jak wiesz, i mogę ich użyć, by zaszkodzić twojemu przyjacielowi w sposób, jaki nigdy sobie nie wyobrażałeś.
Nienawiść w oczach Syriusza była tak intensywna, że niemal przewyższała nienawiść ojca.
- Jeśli spadnie mu z głowy chociaż jeden włos - warknął Syriusz.. - Wtedy zabiję cię gołymi rękami. Zero magii, tylko śmierć.
Więc o to chodziło. Mój starszy brat, Syriusz, którego zawsze podziwiałem, który był jednym z najbardziej znanych hogwardzkich playboy'ów, jakiego kiedykolwiek widziałem - był gejem. Był cholernym zasrańcem. Niewiarygodne...
Ojciec przerwał na chwilę. Wydawało się, że przyjął do wiadomości, to, co właśnie powiedział mu Syriusz. I nagle, szybki jak błyskawica, ognisto-niebieski błysk wyszedł z różdżki ojca, która leżała jeszcze przed chwilą na jego biurku. Syriusz został pchnięty na ścianę, w rezultacie dało się słyszeć głośny grzmot. Ojciec podszedł do niego, szepnął coś niesłyszalnie i pięścią uderzył prosto w jego usta - mocno.
Może to był wstrząs spowodowany tym, co zrobił mój ojciec (on nigdy nie podniósł ręki na żadnego z nas), lub szok spowodowany wiadomością, że mój starszy brat jest gejem, ale sposób, w jaki Syriusz spojrzał na ogniste światło, był zapierający dech w piersiach. Sposób, w jaki cienie tańczyły na jego obolałej i rozgniewanej twarzy, sposób, w jaki krew wypływała z jego ust, lub po prostu sposób, w jaki patrzył. Był jak dzieło sztuki, był kimś, kim nigdy nie mógłbym być.
Ogarnęła mnie radość i wstałem z pozycji kucającej, w której się znajdowałem. Rozmowa dobiegła końca. Wiedziałem, że czas udać się do mojego pokoju i udawać, że nie słyszałem i nie wiedziałem o całej sprawie.
Wymknąłem się do mojego pokoju tak szybko, jak tylko mogłem, słysząc drzwi gabinetu ojca, gdy tylko minąłem róg następnego korytarza. Grimmauld Place był zdecydowanie większy, niż wydawało się to z zewnątrz. Pomieszczenia były ogromne. Mój pokój wielkością dorównywał połowie Pokojowi Wspólnemu Slytherinu, a Syriusza był jeszcze większy. Nie odwiedziłem jeszcze sypialni rodziców, ale nie byłbym zaskoczony, gdyby miała rozmiary połowy Wielkiej Sali.
Zamknąłem drzwi od mojego pokoju i szybko usiadłem na krześle, chwytając książkę z szafki i otwierając na pierwszej lepszej stronie, udając, że byłem mocno skupiony na czytaniu. Tak naprawdę moje oczy wpatrzone były w kartkę śmigając tylko w tą i z powrotem. Usłyszałem zbliżające się kroki Syriusza i szybko wysłałem miotającą się kulę ognia do kominka, by wydawało się, że od dłuższego czasu siedziałem w pomieszczeniu, niewinnie czytając (to właściwie nie pomogło, mimo że książka była zatytułowana 'Wielkie egzekucje w średniowieczu').
Syriusz wszedł do mojego pokoju, ocierając się o drzwi. Grasował w łazience, szperając przy lustrze. Mogłem zobaczyć to tylko, ze względu na lustro po przeciwnej stronie pokoju. Miałem, więc doskonałe miejsce, by widzieć łazienkę, kiedykolwiek Syriusz po coś do niej wchodził. To była nagminna rzecz, którą robił, tak jak zwykle wchodził do mojego pokoju i 'pożyczał' rzeczy bez pytania.
Po paru minutach rujnowania porządku w łazience, a następnie przywracając go za pomocą skinięcia różdżki, wyszedł i usiadł na moim łóżku bez słowa. Na swojej twarzy miał cztery, wielkie szramy, które przeraziły mnie. Nie widziałem, by ojciec uderzył go pięścią w twarz, co zrzuciłem na słabe oświetlenie pokoju, ale po jednej stronie twarzy widniały ślady po kastetach..
Kastety były oczywistymi i bardzo popularnymi "narzędziami dyscypliny" rodzin Blacków i Malfoyów w jedenastym wieku. Ta przelotna moda wyszła z użycia, kiedy Ministerstwo dowiedziało się o metodach, które stosowali (jakby nie mogli tego zgadnąć). Uznane zostały za brutalne i okrutne. Zrobione były ze srebrnej obręczy, którą wsuwało się przez palce, a na wzniesieniu, gdzie zaczynały się kości, były cztery małe, ale ostre ćwieki, które dotkliwie raniły, gdy natrafiały na dowolną część ciała, jak pewnie rozumiesz. Niestety z powodu silnego wpływu jakie obydwie rodziny wywierały na Ministerstwo, uznanie kastetów za zakazane, wcale nie oznaczało ich wycofania. Kilka oryginalnych dalej funkcjonowało po odkryciu Ministerstwa, a ich projekt był zduplikowany i sprzedany. Jeśli chodzi o nasza rodzinę, byłem niemal pewny, że ojciec ciągle posiadał i pielęgnował naszą wiekową kolekcję kastetów, wykończonych herbem Blacków na ich spodzie.
Syriusz wziął zwój bandaży i wyszeptał coś. Wykonał spiralny ruch różdżką. Kawałek białej tkaniny owinął się wokół głowy, zakrywając jego twarz. Spojrzałem na niego, gdy bandaże zacisnęły się szczelnie, a następnie uspokoiłem się.
- Co się stało? - spytałem, starając się być nieśmiałym, jak tylko to możliwe.
Syriusz westchnął i odwrócił wzrok.
- Jedna z 'rozmów' z ojcem – powiedział, wskazując na bandaż.
- Oh... - powiedziałem na wydechu, mój wzrok powrócił do książki.
- Tylko bez 'oh', Regulusie. Wiem, że podsłuchiwałeś.
Zamknąłem książkę i powiedziałem dowcipnie sarkastycznym tonem:
- Nieufność? Od własnego brata?! Jestem zaskoczony i zdegustowany, to była obraza mojej uczciwości.
Uśmiechnąłem się, a Syriusz parsknął śmiechem, mierzwiąc ręką swoje włosy i wpatrując się w ogień. Światło, pochodzące od tańczących płomyków, działało na mnie w fascynujący sposób, budziło we mnie coś, czego nie mogłem zrozumieć. On wydawał się być powściągliwy i obojętny na to, co się stało, ale spojrzenie jego ciemnych, niebieskich oczu mówiło mi, że myślał nad czymś intensywnie. Gdy spojrzałem na niego, zobaczyłem coś, czego nie dostrzegłem nigdy wcześniej. Bandaże owinięte na jego szczęce nadały mu wyrazistego wyglądu osoby zdeprawowanej, co było w jakiś sposób przyciągające. Ogień przeszywający światłem i ciągnący się wzdłuż jego twarzy, był pewnego rodzaju strasznym podstępem, sprawiającym, że mój własny brat wyglądał...Atrakcyjnie. Musiałem być naprawdę zamyślony, ponieważ Syriusz spoliczkował mnie w twarz w żartobliwie napastliwy sposób i spytał, z czym do diabła mam problem.
- Co? – zapytałem, wracając do siebie.
- Zapytałem - powiedział. - Co usłyszałeś?
W jego głosie wyczuwalna była panika, a ja wiedziałem, dlaczego. Nie chciał, bym dowiedział się o Lupinie, na pewno możesz zrozumieć, dlaczego. Tylko potem, chociaż ledwo mogłem się odezwać, jego oczy iskrzyły taką intensywnością, że mogłem tylko obawiać się, że znałem jego sekret. Postanowiłem rozwiać jego obawy. Wstałem i ruszyłem do łóżka, siadając na przeciwko niego.
- Słyszałem tylko tą część rozmowy, gdy uderzyłeś o ścianę.
Jego twarz uspokoiła się i spojrzał na mnie z uśmiechem.
- Dobrze - powiedział tonem pełnym ulgi i opuścił w dół swoje ramiona z napastliwej pozycji.
Jego klatka piersiowa falowała w małych ruchach, a światło pochodzące z kominka tylko to akcentowało. To było za wiele – pośpiesznie dotknąłem dłonią jego twarzy, by czuć to ciepło, jego alabastrowa skóra nadawała mu wyglądu żywego pomnika; uciekłem palcami do jego włosów. Nie mogłem uczynić niczego, by się powstrzymać. Syriusz znaczył za wiele dla Lupina, on jednak nie mógłby go dotykać, tylko ja mogłem… Wszystkie myśli przebiegały przez moją głowę, gdy odważnie pochyliłem się i musnąłem jego usta swoimi. Ogień w środku mnie wprost palił moje serce. Wiedziałem, co robię i choć wydawało się to szalone, czułem się dobrze… Położył rękę na moim ramieniu i odepchnął mnie. Wyglądał na przybitego.
- Regulusie... - wyszeptał. - Nie...
Wypuścił powietrze przez nos, a następnie ustami, potem spojrzał mi w oczy.
- Idź spać, jutro idziemy na Pokątną.
Z tymi słowami wyszedł z pokoju i zamknął drzwi, zostawiając mnie w kompletnym oszołomieniu w związku z tym, co do diabła zrobiłem.
*
Następnego ranka wstałem, nie mając dokładnego pojęcia o tym, co próbowałem zrobić wczorajszej nocy. To, co mogłem przywołać w pamięci to próba pocałowania Syriusza (prawie zakończona sukcesem) i jego późniejsze wyjście. Miałem złe przeczucia tego ranka.
Co ja gadam? Ja zawsze mam rano złe przeczucia.
Zszedłem na dół, prawie natykając się na Stworka, który wymamrotał kilka złośliwym uwag i poszedł. Jak ja nienawidziłem tego plugawego elfa, ale matka zawsze upierała się by go zatrzymać, jednak nigdy nie powiedziała mi dlaczego. Szedłem powolnym krokiem przez jadalnie i wkroczyłem do kuchni, gdzie Syriusz siedział przy stole z filiżanką kawy w ręce i jednym z tych mugolskich cygar, które tak lubił. To zabawne, ogień który pamiętałem z ostatniej nocy, nie rozpalił się, gdy ujrzałem go, siedzącego przy stole; patrzyłem na niego jak każdy młodszy brat patrzy na starszego. On jednak ani razu nie spojrzał w moim kierunku.
- Dzień dobry... - powiedziałem w próbie przykucia jego spojrzenia.
- Dzień dobry - burknął, ledwo spoglądając w moim kierunku.
Usiadłem przy stole, jeszcze nie gotowy, by się poddać.
- Słuchaj, to, co stało się zeszłej nocy...
- Nie przejmuj się tym.
- Ale, Syriuszu, ja...
- Nie przejmuj się tym - spojrzał na mnie, ale w sposób, jaki nie przypadł mi do gustu.
Powiedział to surowym tonem, który przypominał mi ojcowski. Syriusz czasami wyglądał jak ojciec i było to przerażające. Mimo, że był ranek, na zewnątrz ciągle było jeszcze ciemno, a światło nad nami sprawiało, że wyglądał jeszcze bardziej strasznie. Uporczywie się we mnie wpatrywał, jego ciemne, niebieskie oczy działały na mnie jak te światło z zeszłej nocy. W tych oczach widziałem tyle bólu, coś, czego nigdy nie doświadczyłem. Moja matka nigdy nie pozwoliłaby mi zaznać niczego, co byłoby dla mnie niewygodne. Nagle stałem się bardzo zazdrosny, niekoniecznie przez ból, który znosił, ale przez Lupina. Nie miałem powodu, aby być o niego zazdrosnym, ale przypuszczam, że krew Blacków miała w tym udział. Niemniej, nie miałem kontroli nad tym, co powiedziałem.
- Słuchaj, to nie moja wina, że ty i Lupin jesteście kochankami, a ojciec chce to zakończyć! Może byłoby lepiej, gdybyś nie sypiał z wilkołakiem!
To był cios.
Wiedziałem, że Lupin był wilkołakiem, od kiedy Severus Snape powiedział mi o tym podczas mojego pierwszego roku, byłem cicho, wiedziałem, że Syriusz ufałby mi, jeśli nie powiedziałbym niczego. Następnie wybuchłem, wszystko stało się tak szybko; stół, na którym opierałem się, by podtrzymywać mój krzyk, nagle zniknął spod moich rąk, gdy zostałem popchnięty na ścianę. Hałas odrzuconego przez Syriusza krzesła na kafelkową podłogę rozniósł się echem po ścianach dużego pokoju, ale szybko o tym zapomniałem, gdy tylko Syriusz rozpoczął mowę w ostrym i nieprzyjemnym tonie.
- Jesteś jak oni. Ojciec i matka, jesteś DOKŁADNIE TAKI, JAK ONI - jego oczy były intensywne, a głos ścichł i zrobił się straszny. – Krytykowanie wszystkiego, co robię, co mówię… Mam tego cholernie dość, Regulusie!
Przyciskał mnie tak mocno do ściany, że myślałem, iż zamierza przepchnąć mnie na jej drugą stronę. Próbowałem go odepchnąć, ale był ode mnie większy i silniejszy.
- Syriuszu, Ja... – dość ciężko było mi mówić, a powodem tego był naciskający na moje płuca, wbrew mojej woli, Syriusz.
- Co, Regulusie? Czego wy wszyscy ode mnie chcecie?!
- Syriuszu, ko...
Moja matka zatrzymała się przy drzwiach i wrzasnęła widząc całe zajście.
- Chłopcy! Przestańcie się bić!
Oboje spojrzeliśmy na nią w szoku, a Syriusz puścił mnie instynktownie. Potem spojrzał na mnie, zanim złość opuściła jego oczy i skierował się do wyjścia, mijając naszą matkę, która była ubrana w szatę podróżną. Wkrótce, gdy Syriusz wyszedł z zasięgu słuchu, zgarnęła włosy z moich oczu i powiedziała jak do ośmiolatka;
- Zranił cię, kochanie?
Gładziła dłońmi moją twarz, co spowodowało, że strasznie się zirytowałem.
- Nic mi nie jest mamo. Chryste!
Jak burza opuściłem pokój, zazdrosny, zły i zirytowany w tym samym czasie. Sposób, w jaki wyszedłem wcale nie był czymś nowym. Z moją zaślepioną z miłości do mnie matką zawsze tak było. Była taka sama dla Syriusza, ale stała się trochę gburowata w stosunku do niego od czasu, kiedy trafił do Gryffindoru. Przypuszczam, że ojciec nie powiedział jej o Lupinie i rzeczach, które Syriusz z nim robił, inaczej mogła być jeszcze bardziej nieprzyjemna wobec mojego brata.
Jednak, gdy zakładałem moją szatę podróżną, zastanawiałem się, co właściwie chciałem wcześniej powiedzieć, zanim zjawiła się matka. Czy chciałem powiedzieć, że kocham Syriusza? Cóż, oczywiście, że go kochałem. Tylko, że w dość wstrętny sposób. Nie byłem pewny, czy była to tylko braterska miłość.
*
Kiedy Syriusz, mama i ja dotarliśmy na dwie ulice (to tam, gdzie ludzie kupują w obu miejscach nazywanych Nokturnem i Pokątną), brat ulotnił się w przeciągu pięciu sekund od przybycia. Matka także wkrótce zniknęła, nie wcześniej mówiąc mi jednak, gdzie będzie, jeśli wpadnę w kłopoty. To była ostatnia rzecz, jakiej potrzebowałem - być znanym jako mały chłopczyk Blacków, który biegnie do mamusi za każdym razem, gdy wpadnie w tarapaty. Powiedziałem mamie, że mógłbym tak zrobić, gdyby tylko nie wariowała jak miała w zwyczaju robić.
Ulica Pokątna była żywa i zatłoczona, jak zawsze o tej porze roku. To był dla mnie rodzaj ucieczki; bycie trzymanym w posępnym domu przez prawie całe wakacje, bez żadnych przyjaciół, którzy byliby moim azylem, a to ważna rzecz, by rzeczywiście być w miejscu publicznym i wśród innych ludzi. Gdy jesteś trzymany na ograniczonym obszarze przez długi czas, mniej więcej na takim terenie, na jakim ja teraz, zapisując własne myśli, stajesz się zdesperowany wobec kontaktów z innymi czarodziejami i czarownicami, i zrobiłbyś wszystko, by choć na chwilę to mieć… Ale nie jesteśmy jeszcze aż tak daleko w tej historii.
Próbowałem trzymać się z dala od Nokturna, tak długo, jak tylko mogłem, zwłaszcza, że to nie było przyjazne miejsce do rozpoczęcia zakupów, a także, dlatego, że wiedziałem, iż moja matka przebywała tam w ciągu ostatniej godziny i naprawdę nie chciałem być teraz w jej pobliżu, jeśli możesz się domyśleć, dlaczego. Nokturn nie był miejscem za które jest teraz uważany, co mam na myśli, nie miał aż tak złej reputacji. Czarownice i czarodzieje mogli tam w tych dniach swobodnie spacerować, bez stania się łatwą zwierzyną łowną dla szpiegów z Ministerstwa Magii. Pomimo, że ulica była ciemna (od zawsze taka była), dołująca i emanująca złem, każdy mógł robić zakupy, jeśli znajdowało się tam coś pożądanego.
Spacerowałem w okolicy Pokątnej, mimo iż nie miałem celu podróży. Kiedy znudziłem się tym, udałem się do Madam Malkin 'Szaty na wszystkie okazje’ i zamówiłem dla siebie nową, pamiętając, jak przypadkowo spaliłem zaklęciem swoją w zeszłym roku. Później, gdy skończyłem z szatą, udałem się do Essów i Floresów, mieszczących po drugiej stronie ulicy. Ponieważ naprawdę nie miałem przyjaciół, do których mógłbym pisać, gdy byłem w domu, zagłębiałem się w książkach w nadziei, że dorównam poziomem Syriuszowi. Wiem, co teraz myślisz: żałosne. Cóż, mógłbym odpowiedzieć, że masz rację, ale nie zamierzam zgodzić się z faktem, że zasadniczo miałem szacunek do uziemionego Syriusza, który powstrzymywał mnie od bycia tak dobrym jak on, gdy był w szkole..
Wyszedłem z Esów i Floresów z ręką pełną książek i spojrzałem na szybę sklepu z akcesoriami do robienia żartów. Ujrzałem nie kogo innego jak Syriusza, Jamesa, Petera i, z nagłym ukłuciem zazdrości - Lupina. We wcześniejszych czasach, od około pierwszego do trzeciego roku szkoły, Syriusz chciał umiejscowić mnie przy reszcie Huncwotów (tak siebie nazywali, nie pytaj mnie, dlaczego), ale od tamtego czasu oddaliliśmy się do siebie, prawdopodobnie nie było już możliwości, by wrócić do tamtych dni. Ale kiedy spojrzałem na Syriusza, śmiał się. Syriusz nigdy nie śmiał się, kiedy był w domu i mogłem zrozumieć, dlaczego. Zupełnie jak ja, Syriusz prawie w ogóle nie mógł opuszczać domu podczas wakacji, a bliskość, którą dzielił z przyjaciółmi prawdopodobnie to jeszcze bardziej utrudniała… Szczególnie bliskość utworzona pomiędzy nim, a Lupinem.
Odszedłem od sklepu, dochodząc do wniosku, że Syriusz mógłby się nieźle wkurzyć, gdyby przyłapał mnie na obserwowaniu jego i jego przyjaciół. Zszedłem, więc w dół przerażającej uliczki, z myślą, że może udam się do Borgina i Burkes’a, by sprawdzić, czy posiadają cokolwiek, co nie było przerażające. Nagle zostałem pociągnięty do ciemniejszej części alei, a moje ramiona przyciśnięte zostały do ściany.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez bezczelna. dnia Pią 18:05, 28 Lis 2008, w całości zmieniany 6 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Lyssan
Dołączył: 18 Lis 2008
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 23:07, 19 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
bezczelna napisał: | Nie wiedziałem o śmierci Syriusza w Ministerstwie Magii, dopóki Lucjusz Malfoy osobiście mnie o tym nie poinformował. On zawsze lubił patrzeć jak cierpię, wiedział, że noc, kiedy wyjawił mi o śmierci Syriusza, powinna być dla mnie najbardziej bolesną, jaką kiedykolwiek doświadczyłem. |
"Nie wiedziałem o śmierci Syriusza w Ministerstwie Magii, dopóki Lucjusz Malfoy osobiście mnie o tym nie poinformował. Zawsze lubił patrzeć jak cierpię, wiedział więc, że tej nocy zadał mi ból, jakiego jeszcze nigdy nie doświadczyłem." - Czyli innymi słowy unikamy powtórzeń jak tylko możemy.
Cytat: | Był dziełem sztuki, czymś, czym nigdy bym nie był. |
Osoba nie może być czymś. "Był jak dzieło sztuki, był kimś, kim ja nigdy nie mógłbym być."
Cytat: | Ogarnęła mnie radość i wstałem z pozycji kucającej, w której się znajdowałem. |
Kucającej? To zdanie jest tak niegramatyczne, że nawet nie wiem jak je poprawić. No i jeszcze ta radość. Z czego on się, cholera cieszy, bo nie rozumiem?
Nie wiem czy wymieniać dalej te błędy, czy dać sobie tym razem spokój. Myślę, że nawet ojciec Syriusza (jakkolwiek dziwny by nie był), nie miałby nic przeciwko rzeczom z jakimi sypia jego syn. Zwłaszcza, że syn już dawno uciekł z domu, wyrzekł się rodziny, został wydziedziczony i mieszkał z Potterami (tyle jeśli chodzi o kanoniczność).
Końcowe opisy podobają mi się dużo bardziej, niż te początkowe, jest w nich mniej błędów, czyta się przyjemniej, są o wiele ciekawsze i bardziej rozbudowane.
Co do samego opowiadania mam mieszane uczucia, naprawdę rozumiem, że są ludzie, którzy łapią za pióro i po prostu piszą co im w duszy gra. Ale wszelkie utworki trzeba najpierw przemyśleć, potem spisać, skrytykować i odrzucić wszystkie koszmarki. Odniosłam wrażenie, że pomysł nie był do końca dopracowany - po prostu człowiekowi coś zaświtało, usiadł i napisał, nie zastanawiając się za dużo nad tym, co napisał. I takie to wyszło.
Aha, i zmieniłabym tytuł na język polski. Wiem, że angielski to już druga łacina, ale wydaje mi się, że lepiej będzie to jednak przetłumaczyć.
pozdrawiam - lyss
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
bezczelna.
Administrator
Dołączył: 14 Paź 2008
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 1:07, 20 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
Pierwsze powtórzenie umknęło mojej uwadze, dziękuję za jego wskazanie.
Co do zdania:
Cytat: | Ogarnęła mnie radość i wstałem z pozycji kucającej, w której się znajdowałem. |
Sama zastanawiałam się skąd wzięło się u niego uczucie radości. Naprawdę nie mam zielonego pojęcia. Co do 'pozycji kucającej', myślałam, myślałam i tylko takie najsensowniejsze rozwiązanie przychodziło mi do głowy. Chyba, że ktoś będzie miał z tym inny pomysł.
Co do kanoniczności, nie jest powiedziane, że musimy sztywno trzymać się tych zasad, czasami dobrze jest coś pozmieniać. Jeśli chodzi o ucieczkę Syriusza, z tego co pamiętam, to w następnej notce jest mowa o tym, jak Łapa zwierza się Regulusowi, że wyjeżdża do Jamesa, więc dopiero zamierzał to zrobić. Myślę jednak, że do ojca Huncwota pasuje to, że zrobił mu awanturę o taką rzecz. Nie będę tego jednak więcej kwestionować, ponieważ każdy ma inne zdanie na ten temat.
Dziękuję za komentarz.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lyssan
Dołączył: 18 Lis 2008
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 23:09, 20 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Ogarnęła mnie radość i wstałem z pozycji kucającej, w której się znajdowałem. |
Może całkiem to przeredagować, skasować to zdanie i zostawić tylko dwa następne. Ewentualnie dopisać "Szybko wstałem spod drzwi i uciekłem do pokoju" albo coś w tym stylu xD
A co do ojca Syriusza:
Cytat: | - NIE MOŻESZ KONTROLOWAĆ TEGO, Z CZYM LUB KIM SYPIAM! |
Chodziło mi raczej o to, że Syriusz może sobie raczej spać z czymkolwiek chce: poduszkami, kołdrą, ulubionym misiem xD
Bo to, że ojciec zrobił mu awanturę o spanie z wilkołakiem jest całkowicie oczywiste, biorąc pod uwagę to, że syna zwyczajnie nie lubił i chciał mu zrobić na złość^^
Muszę się chyba po prostu przekonać do tego pairingu; np jeszcze wczoraj nie mogłam znieść myśli o czytaniu czegoś z pairingiem W&W, a dziś ukazała się na Mirriel taka piękna miniaturka, że teraz szukam tylko więcej i więcej.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Lyssan dnia Czw 23:15, 20 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
bezczelna.
Administrator
Dołączył: 14 Paź 2008
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 0:44, 21 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
Och, rzeczywiście. Po prostu ciężko mi się myśli o tej godzinie, o której pisałam post ^^'. Oczywiście, że chodziło o rzeczy! Tak, w pełni się z Tobą zgadzam.
Cytat: | Ogarnęła mnie radość i wstałem z pozycji kucającej, w której się znajdowałem. |
Hmmm... Poszukałam jeszcze innych znaczeń na wszelki wypadek i mam coś nowego, ale musiałabym pomyśleć jak to sformułować i w ogóle. W każdym razie będę myśleć ^^.
A tak nawiasem; Co to za paring 'W&W'? xD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lyssan
Dołączył: 18 Lis 2008
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 16:15, 22 Lis 2008 Temat postu: |
|
|
W&W - Fred i Georg Weasley
no ja tez jeszcze pomyśle nad tym zdaniem, ale na razie mam kompletną pustkę w głowie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kimuś
Dołączył: 21 Paź 2008
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: masz lizaka?
|
Wysłany: Sob 21:03, 03 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Wybaczysz, że długo nie komentowałam? *wstydniś*
Uwielbiam twoje tłumaczenia, bo są składne i ładne, a, wierz mi, nie wszystkie takie są.. Niestety.
Zdanie, o którym mówicie rzuca się w oczy i naprawdę sądzę, że należałob je zmienić. Bez urazy XDDD
A co do treści, to nie przypadła mi do gustu. Nadal jednak mam nadzieję, że się rozwinie..
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|